piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 4

*Mar*
Siedziałam u Niall'a i Louis'a w ich pokoju. W sumie to wspominałam z blondynem co robiliśmy kiedyś.
- Pamiętasz jak szukałeś mnie po parku w Londynie? - zapytałam Niall'a.
-Tak. Cały czas siedziałaś na naszym drzewie i się ze mnie nabijałaś. Po za tym to psy za mną biegały, a właściciele nie wiedzieli za czym ich pupile biegną.- zaśmiał się.
- To było mega zabawne. Ej gdzie Lou? Jeszcze chwilę temu tu był... - zapytałam chłopaka. Chwała ci za to że się interesujesz nim, a nie Styles'em! Chwała mi! Czemu ci tak na tym zależy? Jednak nadal jesteś niedorozwinięta intelektualnie w stopniu lekkim... Chodzi ci o to że jestem debilem?  Chodzi mi o ten zegar co nie chodzi. I wróciłaś. Wracaj do rozmowy z blondyną. Ugh serio? Dobra nie odpowiadaj.
-W sumie sam nie wiem gdzie się podział. Ale cóż poradzi sobie.- zaśmiałam się gdy ostatnie zdanie wypłynęło z jego ust. Tylko idiota Horan używa takiego tonu.
- Z czego się śmiejesz? To nie było śmieszne nie?- po chwili już oboje się śmialiśmy, jak za starych dobrych czasów. Cóż bądź co bądź ale nie jestem aż tak stara...
- Co tu tak wesoło? - zapytał szatyn.
-Wspominaliśmy nasze dzieciństwo.- uśmiechnęłam się do chłopaka. Miałam się odezwać ale do pomieszczenia wpadła Acacia.
-Mar! Szukałam cię! Mogłabyś mi pomóc?- zapytała na jednym wdechu.
- W czym mam ci pomóc? - zapytałam nadal uśmiechnięta.
-Wiesz bo nie ogarniam tego całego czegoś co prezentowaliście . Mogłabyś mi to wytłumaczyć?- zapytała lekko speszona obecnością gapiów.
- Jasne. Daj mi swoją bransoletkę dobrze?- poleciłam.
-Okey... Proszę.- Podeszłam do Niall'a i założyłam mu ją na nadgarstek.
-Mamy punkt zaczepienia. Twoja bransoletka służy jako taki "odbiornik". Skup się i spróbuj nawiązać kontakt z Niall'em.
- Jest, słyszę! - wykrzykną blondyn.
- Widzisz nie takie trudne co?- zaśmiałam się lekko.
- To wiem czemu nie wychodziło mi z tym jak mu tam Le... Liam'em? Nie mieliśmy nic ze sobą wspólnego. - zaśmiała się dziewczyna.
- Louis to jak tobie i Styles'owi się to udało?- zapytałam. Cóż byłam strasznie ciekawa.
- Cóż ty byłaś naszym łącznikiem...- od powiedział przyciszonym głosem.
- To zdaje się lekko chore...- od powiedziałam. W pomieszczeniu panowała niezręczna cisza.
- Dobra, to co... Gramy w butelkę?- zapytała Aca.
-Horanek masz jakąś butelkę?- zapytałam blondyna, szczerząc się jak głupia. 
-Gdzieś się znajdzie kapucynko.- Od powiedział i zaczął poszukiwania.
-Czemu kapucynko? - zapytał Louis.
- Jak mieliśmy po 8 lat zawszę wspinałam się na drzewa, a on mnie szukał. No i cóż byłam od niego niższa, więc dla tego wybrał taką małą małpkę.- wytłumaczyłam bo Horan gdzieś znikną.
- Jestem! Mam ją.- i padł na łóżko, a raczej na moją osobę.
- Niall ja wiem, że mnie lubisz ale nie że na mnie lecisz.- zaśmiałam się.
- Brzydka nie jesteś w czym problem? - zachichotał blondyn.
- W tym że nie jesteś mi pisany.- zaczęliśmy się śmiać. W sumie jest podobnie jak za dawnych czasów.
- Niall mam cię na oku. Co jak co ale ona jest moja.- Powiedział poważnym tonem Lou po czym wybuchł śmiechem, a my się dołączyliśmy.
- To zaczynajmy grę.- powiedziałam i usiedliśmy w kółku.
-Kto kręci? - zapytała Aca.
- Ten inny. - od powiedziałam wskazując włosy. Popatrzyli się na mnie jak na głupią.
- Oj w kalambury byście byli słabi... Chodziło mi o Niall'a. Tylko spójrzcie on tylko ma blond czuprynę.- wytłumaczyłam.
- To gdzie butelka? - zapytał głodomor.
- Trzymasz ją w ręce?- zaśmiałam się.
- Ou. Hahah spoko.- po chwili szyjka butelki wskazała Acacia'e.
-Prrr czy wrrr?- zapytał blondyn na co wybuchłam śmiechem.
-Eee wrrr?- zaśmiała się dziewczyna.
-Zrób mi kanapkę.- powiedział po chwili namysłu.
- Dobra... Mar chodź będziesz mnie pilnować.- zaśmiała się i ruszyłyśmy do kuchni.
* Harry*
Muszę coś zrobić! ON nie może się do niej bardziej zbliżyć! No nie może! Chwyciłem pierwszą lepszą rzecz którą miałem pod ręką i rzuciłem nią o ścianę.
Z moim szczęściem dostałem nią znowu po głowie. No cholera lepiej być nie mogło! Styles opanuj się! TA dziewczyna idzie. Dzięki. Wyszedłem z pomieszczenia i podążyłem za dziewczynami. Jak się okazało do kuchni. Acacia gdzieś zniknęła, a Mar stała odwrócona tyłem i nieświadoma mojej obecności. Gdy odwróciła się i zobaczyła że stoję obok, natychmiastowo się spięła, a jej oczy powiększyły swoją wielkość. Swoją drogą ma śliczne błękitne tęczówki. Uśmiechnąłem się do niej.
- Hey piękna.- przywitałem dziewczynę.
-Tak, taaak pa pa!- Wy powiedziała i chciała wyjść. 
- O nie kochana. Nie uciekniesz mi.- zaśmiałem się łapiąc ją w pasie. Jeśli wcześniej się spięła to teraz jest jak manekin, sztywna jak posąg lum jakiś patyk czy coś .Aż tak na niektórych działam?
-Aca!- zawołała, a druga dziewczyna szybko znalazła się obok.
- Hey Acacia.- posłałem jej uśmiech. Wiecie stereotyp o tym że czerni to dyktatorzy bez serca itd. są fałszywe. Dobra w jakimś tam stopniu jestem zły ale dobra nie będę się tłumaczyć.
-Aaa no to wiem czemu się tak wydzierasz.- zaśmiała się Aca.
-Nie pomagasz... - od powiedziała jej szatynka.
-Styles nie masz na co liczyć, a teraz z łaski swojej puść ją i daj nam dokończyć wyzwanie.- odezwała się znów Acacia.
- A co jeśli nie? Cholera!- odskoczyłem od Mar jak oparzony bo cóż dziewczyna zaczęła płonąć? 
- Styles odejdź. W trybie now.- wy powiedziała przez zęby Mar.
Może nie będę narażał życia? To nie życie... To nie będę narażał skrzydeł! Zadowolony? Jak jeszcze nigdy! Dobra.
Zwinąłem się z pomieszczenia i udałem do swojego pokoju. Czy mam aż tak małe szanse? 
*Louis*
Do pokoju wbiegły dziewczyny, Mar była lekko przygnębiona, a Aca skakała jak pchła z kanapką dla Horan'a w rękach . 
- Gdybyście widzieli minę Styles'a gdy Mara się zdenerwowała i zaczęła płonąć! To było genialne! Też tak chcę!- za dziewczyny wylewał się potok słów. Przysunąłem się do szatynki i objąłem ramieniem, dziewczyna lekko się wzdrygnęła, ale nie odsunęła. Tyle wygrać co nie Tomlinson? Wygrałem dużo nie da się ukryć. Ale nie wolno zapeszać więc nie twierdzę że wygrywam z Styles'em. Bo nigdy nie wiadomo co wymyśli... Niall z Acą zaczęli rozmawiać między sobą, a Mar praktycznie przysypiała.
-Ciii Mara śpi, idę z nią do waszego pokoju.- powiedziałem biorąc dziewczynę na ręce.
- Zostań tam z nią, ja zostanę u was. Oczywiście jeżeli wam to nie przeszkadza.- Powiedziała Acacia.
- Nie ma sprawy. Niall ty też nie masz nic przeciwko prawda?- zapytałem kumpla.
- Jasne, witaj w twoim tymczasowym pokoju.- zaśmiał się Horan. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do pokoju dziewczyn.
*Mar*
Jestem z niego dumna! Z kogo znowu? No z Louis'a. Spicie razem, z resztą słodko to wygląda. Ja z nim śpię!? Nie krzycz. Gabriel was złapał gdy cię niósł  do twojego pokoju i kazał mu złączyć łóżka w sumie nie wiem czemu i samemu położyć się obok. Cóż sama się w niego wtuliłaś... Eeee wow na prawdę robię dziwne rzeczy przez sen...Nie tylko ty. Masz to po tacie. No tak zapomniałam że on też zawsze robił różne rzeczy. Raz pływał na podłodze.Pamiętam. Dobra wracaj do snu jest dopiero coś około drugiej. Dobranoc
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
Wreszcie jest :) Przy najmniej dłuższy xD Miałam z nim straszne kłopoty... Tu rodzina tu szkoła i inne bzdety xd Jak dobrze że już WAKACJE! :D Cóż dziś przyjeżdża ciocia z NY w pon jadę do Koszalina a później się zobaczy ;) Postaram się coś nabazgrać jak zawsze :)  Jak chcecie to moglibyście kopiować kawałki tekstu które wam się podobały :)
~Wasza głupiutka, zła, nie dobra, zaniedbująca was z braku czasu autorka Merry xd
MIŁYCH WAKACYJEK MISIE ♥ 

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 3

Spałam i dalej bym to robiła gdyby nie pod świadomość. Ejjjjjjj wstawaj ktoś nas obserwuje. Zatkaj się nikt nas nie obserwuje. Ja wiem swoje otwórz te głupie oczy i się przekonaj. Nic nie będę robiła! Jest 5 nad ranem i będziesz robiła co mówię! Otwórz te głupie oczy! Nie! Nie wiem jak, ale kiedyś ci przyjebie. Oho powodzenia. A idź ty...
Otworzyłam oczy i zobaczyłam że Aca już nie śpi tylko wlepia we mnie swoje spojrzenie. No widzisz ciole to tylko Acacia. Co nie zmienia faktu że ktoś nas obserwował. Czemu nas? Chyba mnie, bo ciebie nie ma. Jestem ale niedostrzegalna dla innych, więc w gruncie rzeczy jestem kawałkiem ciebie.Dobra może koniec kłótni?
Pff nie. To nie.
-Hey Aca. Już nie śpisz? -zapytałam współlokatorkę.
-No nie. Mamrotałaś coś przez sen.- powiedziała.No widzisz? Nawet w nocy musisz coś odwalić. Czy tobie wszystko nie pasuje? Pasuje wiele rzeczy, ale ty... Ale ja... Dobra nie było tematu. BYŁ. Wiele było. 
-Co takiego?- zapytałam.
-Coś o tym Ha-Harry'm o ile tak ma na imię.- od powiedziała mi brunetka.Nawet przez sen gadasz o chłopakach, a to zazwyczaj ja ci mówiłam że jakaś dupa idzie. Naciesz się tym, bo postaram się by się to skończyło. Ach ty taka zła. Zacznę się bać samej siebie. Ja się dziwię że jeszcze nikt nie uznał cię za wariatkę. Czym mam sobie przywalić żebyś odeszła? Phi myślisz że ci powiem? Z resztą i tak sama byś tylko sobie krzywdę zrobiła. A idźże pan w chuj. Nie ładnie to tak. Pff, a  ty co teraz taka niby grzeczna? Bo mogę.
- Ej zwiesiłaś się czy jak?- zapytała.
-Sorka zamyśliłam się. może powinnyśmy się powoli zbierać? Jest po 6, a dzisiaj zaczynamy wcześniej.- powiedziałam podchodząc do szafy i wyjmując z niej mój " zestawik".
- No możemy się powoli zbierać.- od powiedziała idąc w moje ślady.
Podeszłam do łazienki by odbyć poranną toaletę i się ubrać. Tak mamy własną łazienkę z resztą tak samo jak inni, ale to już szczegół. Szczegół to ty będziesz miała gdy tamten lokowaty cię dopadnie. Czy ty masz jakieś problemy z samą sobą? Z tobą? A i owszem głupiutka istotko. Nie wiem może zapisz się na jakieś zajęcia ograniczające agresje, a nóż widelec pomoże! Dobra tylko powiedź mi gdzie niby miałabym pójść na te zajęcia?! Jestem tobą, a ty nie przejawiasz żadnej agresji! Przy stopuj trochę. Nie przejawiam bo nie mam ku temu powodów. Gdy byłaś na Ziemi byłaś bardziej fajna, teraz to nie da się z tobą wytrzymać. Peszek bo i tak musisz. Pff musi to na rusi. Muszę przestać się do ciebie odzywać. Hahahaha wątpię. 
Skończyłam czesać włosy i wyszłam z łazienki ubrana, zaraz za mną poszła do niej Aca.
*Louis*
Zmierzałem do szkoły moim standardowym tempem, ale na COŚ wpadłem. Baranie nie COŚ a najwyższy archanioł! Pierniczysz! No nie! Przeproś go! Teraz, zaraz, już! Dobra!
-Przepraszam.-powiedziałem do Gabriela.
- Louis! Szukałem cię. Znasz swoje zadanie? -zapytał.
- Wiem jedynie tyle że powinienem chronić Mar przed Styles'em i doskonalić moce.- od powiedziałem.
-Powiedźmy że powinieneś się do niej przylepić, a najlepiej nawet nocować u niej lub na odwrót. - zaczął wymieniać co powinienem zrobić.
-A nie powinienem pierwsze jej poznać i budować zaufanie?- zapytałem. Cóż tak przy najmniej dla mnie powinna zaczynać się przyjaźń, a to na niej buduje się związki. Louis jestem z ciebie dumny. Wreszcie gadasz do rzeczy. A wcześniej niby nie? Też ale teraz to przerastasz samego siebie. Miło to słyszeć. Wracaj do rozmowy. 
-Też, tylko prosimy cię w imieniu całej rady żebyś nie zwlekał, zło nigdy nie śpi.- powiedział Gabriel i odleciał. Zawsze chciałeś się wykazać, masz na to teraz niezłą szanse. Wiem ale boję się że coś spartolę. Jestem twoim głosem rozsądku, wystarczy że będziesz słuchał to co mówię, a nic złego nie powinno się stać. To samo mówiłeś gdy wiesz co się stało. To mnie nie słuchaj. Zaprzeczasz sam sobie. Ty za to mówisz sam do siebie. Co poradzę? No właśnie nic. Eee do usłyszenia? Tak odezwę się gdy będę potrzebny.  I za to cie lubię.
Ruszyłem w stronę TAA. Kolejny dzień szkoły czas zacząć.
*Mar*
Leciałyśmy szybciutko z brunetką na pierwsze zajęcia. W sumie nie wiem jakie, ale zdałam się na koleżankę. Aż tak głupia jesteś że nawet planu lekcji nie znasz? Kochasz mnie denerwować co? Pytasz czy lubię jedyne zajęcie sprawiające mi radość? Tak ubóstwiam  to. Czemu życie pokarało mnie taką powaloną pod świadomością? Bo życie cie kocha? A mnie jeszcze bardziej? Ić Stont .  Od razu nasuną mi się ten obrazek, przez który nie raz się śmiałam.

Ty to masz czas na projekcje zdjęć... A chcesz więcej? Dobra dam ci spokój na jakiś czas. 
- Witam jestem Laviah. Na moich lekcjach rozwijać będziecie miłość, światło i ogień. Od powiadając na niezadane pytanie tak pochodzę z chóru Serafinów.- od powiedział nauczyciel i zaczął tłumaczyć, prezentować i odpowiadać na nasze pytania. 
-Mar mogłabyś do mnie podejść?- zapytał Laviah.
-Oczywiście.- podeszłam do niego jak poprosił.
-Jak mówiłem w łatwy sposób można stworzyć ogień. Proszę zamknij oczy.- zrobiłam jak kazał.- wyciąg prawą dłoń i pomyśl o płomieniu. Myśl o ciepłu jakie daje... Brawo, otwórz oczy. - powoli uchyliłam powieki i zwróciłam wzrok na moją dłoń na której znajdował się płomyk, nie duży, nie mały, taki w sam raz. Ciekawe czy tak samo będzie z innymi żywiołami... Pomyślałam o wodzie, o małym wirze wodnym.
-Wyprzedzasz materiał kochana. Po za tym od tego żywiołu macie innego nauczyciela. Ale skoro wykazujesz taki poziom, możemy troszeczkę poeksperymentować. Potrzeba mi ochotnika, może dwóch.- powiedział,a z swoich siedzeń poderwali się Niall, Louis i Styles. - Proszę nawet trzech mamy. Niall, Mar podajcie sobie dłonie tak by stykały się tylko palcami. Niall pomyśl o czymś. Mar słyszałaś coś?- zapytał. Pokiwałam głową. Niall a ty mnie słyszysz? Głośno i wyraźnie. Zabawne to.
- To teraz spróbujcie zrobić to samo tylko bez dotykania.- Powiedział. Pomyślałam że tu trzeba jak w telefonie nawiązać połączenie. ( w tym samym czasie profesor tłumaczył Lou i Hazzi'e a reszta też próbowała) Niall słyszysz coś? Tak ale nie tak wyraźnie. Prawie jak telefon! Pomyślałam że takie coś może być na zasadzie połączenia. Wiesz jak to zrobiłam? Nie mam zielonego pojęcia. Pamiętasz tą bransoletkę którą dostałeś na urodziny? Ta z koniczynką? Dokładnie! Nadal ją masz. To był tak jakby ten telefon. Nie zmieniłaś się nic, a nic. Nadal jesteś dziwna i mądra.
Przytuliłam chłopaka.
-Stęskniłam się za tobą Horan.- uśmiechnęłam się.
- Ja za tobą też mała.- od powiedział. Awwwww... O wróciłaś. No jasne tu takie słodkie momenty. Trochę. 
Odkleiłam się od blondyna i wróciliśmy do lekcji.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
Mam nadzieje że chociaż troszeczkę się podoba :) Pierwsza lekcja i pierwsze odsłonięcie kawałka mocy jaką posługują się nasi bohaterzy :P Do zobaczenia :*
~Wasza Mercia. (debilka)  <3

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 2

-Hey czekajcie. Ale o co tak właściwie chodzi?- zapytałam zagubiona.
- To ty nie wiesz?- zapytał Barbiel.
- Przepraszam ale co miałabym wiedzieć?- zapytałam.
- Na niebiosa, ty nic nie wiesz.- Halo! Przecież ci to przed chwilą powiedziałam. Zawołał jakiegoś archanioła do opieki nad resztą, bo musi mi to szybko wytłumaczyć. Ale nie powiem, Louis'a polubiłam. W sumie miło że ma drugą połówkę tego szmelcu co mam na palcu wskazującym lewej ręki... O czym ja do cholery myślę. Śmiem sądzić że o tamtym szatynie. Oj cicho podświadomości. Za uwarz że to ja ci pomagam w trudnych chwilach. Tak? To gdzie byłaś gdy wbiegłam do tamtej biblioteki?!
A jak myślisz? W sumie nie wiem po co 7-mio letniemu dziecku podświadomość... A widzisz? Oj zatkaj się.
-Proszę. Tu masz "Białą Księgę". Ona rozwieje wszystkie twoje pytania. - podał mi masywną księgę z którą usiadłam i znalazłam swoje kilka kartek. Barbiel wskazał mi gdzie mam czytać.
" Jesteś najważniejszym kluczem dla wszystkich aniołów, dzięki tobie w najgorszym wypadku ciemni mogą zawładnąć nad Niebem i Ziemią . Dla reszty aniołów jesteś nadzieją dla przywrócenia ich dawnych przyjaciół i przywrócenia pokoju. Tak, dzięki tobie i Louis'owi możecie przywrócić ciemnych do ich neutralnej postaci. Wszystko w twoich rękach, musisz nauczyć się korzystać z własnej mocy i podjąć decyzje po której stronie będziesz..."  ( Ten zapis jest odpowiedzią na pytania które zrodziły się w głowie bohaterki no i jest kierowany wprost do niej) I tu zapis się kończy. Cholercia  kto był tak głupi żeby mi powierzać tak ogromną rolę? To jest historia przekazywana z pokolenia na pokolenie już od początków istnienia aniołów. Cóż jestem w dupie.  Powoli wróciliśmy do sali,a wykładowca zaczął mówić czego będziemy się uczyć, szczerze to nie słuchałam. Jejku jaka ty złaaaa. Czy ty ciągle musisz się wypowiadać? Zabronisz mi? Nijak się nie da! Ale mogłabyś lekko przystopować rozgadałaś się ostatnio. Ja? Pfff. No chyba nie. Widzisz zawsze masz swoje zdanie! Bo jestem częścią ciebie i jak ty mam zawsze do dodania swoje 2 grosze? Czy my właśnie zrobiłyśmy sobie tak jakby autodiss'a? Hahahah a no rzeczywiście. 
***
Reszta lekcji poszła sprawnie, zmierzam powoli do swojego pokoju którego mam nadzieje że nie dziele z jakim kolwiek ciemnym. Nie dzielisz. Skąd wiesz? To już nawet podnieść cię na duchu nie mogę? W tym problem że nie mam duszy. Tak się mówi! Co nie zmienia faktu że mam racje.  Powiedziałabym ci żebyś się poszła jebać ale jednak tego nie powiem. Właśnie to zrobiłaś.  Spadaj na bambus banany prostować. Czemu kłócimy, to znaczy kłócę się sama z sobą? Starałam się to ukryć ale jesteś po prostu dziwna. Niall zawsze mi to powtarzał. Daj spokój Horan'owi i leć do Tomlinson'a większy pożytek zrobisz dla innych. Dla ciebie i tak nic to nie zmieni, siedzisz we mnie i jedyne co robisz to mi tu gadasz jak najęta. Aj z tobą się dogadać...  
Powoli weszłam do pokoju po którym skakała biało skrzydła [Fuck Yessss] dziewczyna śpiewająca Holiday Green Day'sów. ( Ja ich tak nazywam xD) 
-O Hey. Jestem Acacia!- przedstawiła się anielica.
- Mara ale mów mi Mar. - pomachałam jej podchodząc do moich walizek.
- Ej to ciebie nasz psorek wyciągną z klasy?- zapytała Aca.
-Tak to ja. Ogólnie to chciał mi pokazać Białą księgę...- dziewczyna wypluła popijaną przez nią wodę i spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.
- To kim ty w takim razie jesteś?- zapytała.
- Ponoć " Najważniejszym kluczem"- powiedziałam śmiesznym tonem.
- Ejjj... W sumie jeśli wybierzesz jednego czy drugiego i tak zostaniesz bohaterką. Z jednej dla ciemnych a z drugiej dla nas... Nie boisz się?- zapytała. Już ją lubię! Spadaj...
-Szczerze to boje się jak cholera.- wypowiedziałam. Po chwili uświadamiając sobie co powiedziałam. Spodziewałam się poczuć ból ale nic się nie stało.
- Co to było? Mnie karają za brzydkie słowa, a ty nic, kompletne zero. Gdzie sprawiedliwość?- zapytała z śmieszną miną.
-W piekle? A tak serio to sama nie wiem dla czego tak jest... Od czasu gdy miałam 7 lat nie mam żadnego "znaczka" - odpowiedziałam z cudzysłowem palcami przy słowie znaczka.
-Tobie to fajnie. Ja mam powoli uzupełniającą się kolekcje gwiazdek.- zażartowała dziewczyna.
- Już rozpakowana?- zapytałam brunetki.
-Nie do końca.- zaśmiałyśmy się i zaczęłyśmy rozpakowywanie.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
Troszeczkę krótkawy ale da się przeżyć z racji że są częściej.
Mam czas wolny więc piszę :) Do zobaczenia misie :***
~Merrs ;D 

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 1

Hey no to pierwsze koty za płoty! Miłego ;*
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
-Witam was na pierwszym roku! Robimy losowanie.- Barbiel wyciągną worek z karteczkami z naszymi imionami. 
- Zayn Malik i Acacia Green, Louis Tomlinson i Niall Horan, Mara Dibella i Harry Styles , Liam Payne...- Nauczyciel dalej wymieniał ale ja byłam w szoku. Ten cały Harry jest ciemnym. Do tego na pierwszej lekcji się do mnie przykleił, a teraz jeszcze muszę z nim siedzieć na lekcjach u Barbiela. Świetnie!
-Widzisz maleńka tak łatwo od mnie nie uciekniesz.- zaśmiał się.
-Czemu akurat ty? Archaniele Barbielu. Możliwe są zamiany osoby z ławki?- zapytałam z nadzieją że odpowie "Tak".
-Możliwość jest, a czemu pyta...Teraz rozumiem dla czego pytałaś.-odpowiedział lekko śmiejąc się.
-Masz tatuaż? Co takiego zrobiłaś temu tam.-wskazał palcem górę.- Że cię nim obdarzył?- zapytał ciemnoskrzydły.
-Nie twój interes Styles.- odpowiedziałam. Wysiliłam się na spokojny ton, bo raczej nie chcę wyglądać jak kryminalista. Mam tylko jeden taki tatuaż, ilustruje on klucz i jest na nadgarstku. Zostałam nim ukarana, gdyż bez pozwolenia  weszłam do świętej biblioteki. Tam mają dostęp tylko archaniołowie. Cóż miałam wtedy 7 lat, a nadal pamiętam jak piekło.
Od tamtej pory, nigdy nie zrobiłam niczego złego. Chyba że złym było złowrogie myślenie, ale to mniejsza. Z ławki przed nami obrócił się uśmiechnięty blondyn. Czy ja go nie znam?
-Mar? To na prawdę ty?- zapytał. Boże to Niall!
-Niall? Jak ja cię dawno nie widziałam.-powiedziałam do mojego przyjaciela z dzieciństwa.
-Wypiękniałaś. Bardzo cię przepraszam, wiesz za co.- Tłumacząc przeprasza z kluczyk. Założyłam się z nim o to czy tam wejdę i cóż jak widać zrobiłam to. On też ma identyczny, za namówienie mnie na to.
- Daj spokój 10 lat minęło i oboje mamy nauczkę.- Zaśmialiśmy się. Do rozmowy dołączył kolega z ławki Horana.
-Hey jestem Louis.- przywitał się błękitnooki. A myślałam że to Niall ma najładniejsze oczy, a tu taka niespodzianka.
-Mariola ale mów mi Mar. - Przedstawiłam się Louis'owi.
- Harry, a ona jest MOJA.-powiedział akcentując słowo "moja".
- Ja twoja? Żartujesz czy tylko taki niedorozwinięty jesteś?- zapytałam. Co ja robię? Straciłaś nad sobą kontrole idiotko. Spadaj podświadomości. Tyle dobrze że ten u góry mnie nie słyszał. Bo nie zwraca na ciebie uwagi. Ty 10 lat byłaś grzeczniutka, a w tym czasie twoi rówieśnicy byli bardziej nieposłuszni. Dzięki pocieszyłaś mnie. Do usług. 
- Czemu nic się nie dzieje?- zapytał Niall.
- W sumie sama nie wiem. Byłam chamska i nic. Innym pewnie by się oberwało.- odpowiedziałam.
- A tak przy okazji to jedyną rzeczą którą mam jeszcze oprócz klucza jest ta gwiazdka.- pokazał lewą rękę i gwiazdkę na niej. 
- Pamiętam. Powód był taki błahy .- zaśmiałam się razem z blondynem.
-Ej czy go ścięło?- zapytał Lou kiwając w stronę Styles'a.
- Nie wiem. On ogólnie jest dziwny.- powiedziałam.
-To ty.- powiedział chłopak siedzący ławkę obok. Kolejny ciemny, ten jak mu tam Zin, Zayn!
-Kto ja?- zapytałam.
-Tak ty. Hazz wreszcie ją znalazłeś.- powiedział ciemnooki.
- Wiem, ale nie mogę uwierzyć że nie jest jedną z nas.- wymamrotał Harry.
- Wiesz co będziesz musiał zrobić?- zapytał drugi. Ta ich konwersacja jest dziwna...
-Tak wiem.- odpowiedział.
- Chyba nie myślisz że dam ci ją tknąć!- odpowiedział Niall.
- Jest moja, tak mówi najwyższa księga czarnych.- odpowiedział lokowaty.
- Dzieciaki spokój! Księga głosi że ty możesz ją mieć chyba że przeszkodzi ci w tym inny anioł który posiada drugą część jej znamienia. A z tego co wiem to Mar ma połówkę znaku nieskończoności.- zakończył spór Barbiel.
- Ale ja mam drugą połówkę tego znamienia.- odpowiedział Louis...
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
Hey :) Mam nadzieje że nie rozwaliłam go xd Cóż opowiadanie jest na lekkiej podstawie mojego snu ale zawsze spoko xD Do zobaczenia :* 
~Merry

środa, 11 czerwca 2014

Prolog

No proszę mój pierwszy dzień... Jedyne do czego nie mogę się przy zwyczaić jest to że obok mnie latają ciemni. W moim rodzinnym mieście ich nie było, ale to może dla tego że mieszkałam na jednym z wyższych szczebli? Przez moją nieuwagę wpadłam na jakiegoś anioła. O nie... 
-Gabriel. Przepraszam najmocniej, zapatrzyłam się.-zaczęłam tłumaczyć się najwyższemu archaniołowi.
-Spokojnie. Mar, wiem że nie chciałaś. Idź bo się spóźnisz na wykład.-zaśmiał się perliście brunet. Już po chwili szybko wleciałam do szkoły. Odszukałam klasy 126 i powoli weszłam do klasy gdzie siedziało dopiero kilka aniołów. Było tu 2 ciemnych, przeszedł mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa, na samą myśl że będę musiała dzielić z jakim kolwiek klasę, a co gorsza na przykład pokój. Do klasy wleciał Barbiel, a za nim reszta pierzastych. Obok mnie usiadł, ciemny o kocich, hipnotyzujących oczach i kręconymi włosami. Od razu wiedziałam że pewnie wszystkie go chcą, i w sumie mam rację. Ale ja? Chyba jestem jakaś inna...
***
I Jak? Takie malutkie wprowadzenie w życie historii ;)
~Merry ^^