wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 12 +małe podziękowania

Hey misie :) Cóż DZIĘKUJE za KAŻDE wyświetlenie, każdy komentarz, to wszystko sprawia że szczerzę się do ekranu to takie miłe widzieć że ktoś to docenia :) Mimo że to opowiadanie jest bardzo średnie jesteście tu i to wspaniałe :* Dziękuje a wam słodziaki życzę WESOŁYCH ŚWIĄT ! ♥ Ale do rzeczy to ma być rozdział a nie wieczne podziękowania ;D
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
*Mar*
Zza rogu wydreptał pingwin Lucuś z rządzą mordu wypisaną na dziobku.
-Dezydery jak cię dostanę w swoje skrzydła to zobaczysz! Ey! Nie podnoś mnie! Odstaw mnie na ziemie! Ja mam lęk wysokości!-krzyczał Lucuś którego podniosłam na może metr. Strasznie się wiercił ale to tak bardzo nie przeszkadzało.
- A kto to taki nie dobry? A ti niedobry pingwinku.- zaczęłam mówić do Lucka jak do małego bobasa.
-Nie, nie dobry a zły. - powiedział z politowaniem pierzasty.Odstawiłam go na stolik i lekko "po miziałam" go po piórkach. No, no, no zapowiada się ciekawie . 
-Co ty ze mną robisz? Nie przestawaj proszę.- wymamrotał pingwin który ponoć był  szalony. To już Aca jest bardziej szalona. 
-Ey a da się zjeść pingwina?- zapytał Horan. Wszyscy momentalnie zwróciliśmy się w stronę blondyna i Lucka.
-Nie będziesz jadł moich pobratymców ty morderco!- Pingwin dziobał go i okładał skrzydełkami. Dobiegł nas dźwięk dzwonka do drzwi. Wszyscy stanęliśmy jak wryci, opiekuni po chwili gdzieś uciekli zostawiając Horan'a z Luckiem na podłodze. Podeszłam do drzwi otwierając je. Przede mną stały dwie dziewczyny. Jedna Blondynka o piwnych oczach i brunetka z zielonymi.
-Hey w czym mogę pomóc?- zapytałam nowo przybyłe.
-Jesteśmy z sąsiedztwa, przyszłyśmy was poznać. Mamy też powitalne ciasto.-posłały mi uśmiech.
Wychyliłam się do środka i zobaczyłam jak Horan nadal leży pod  Luckiem.
-Lucuś wracaj do pokoju lub lodówki jak wolisz,, Horan gości mamy wstawaj z podłogi, idioci na dół! Wchodźcie. Przepraszam za to  że tak krzyczę , ale Pingwin i Nial mieli mały spór, a reszta coś po uciekała.-przepuściłam dziewczyny przez drzwi i poprowadziłam je w głąb domu.
-Ale czekaj jak to pingwina?- zaśmiała się brunetka siadając na kanapie obok przyjaciółki. W między czasie wszyscy domownicy przyleźli do salonu i rozwalili się wszędzie.
-Wow... Naprawdę was tu dużo.-zaśmiała się blondynka rozglądająca się po wszystkich.
-No trochę. No cóż Lucuś  jest moim pupilem, uwielbiam pingwiny, są mega urocze i wspaniałe.- wyjaśniłam i poczułam jak coś ociera się o moją nogę. Ty nie był Matley ale Lucyferek. - Hey maluchu.- podniosłam go na kolana i od czasu do czasu głaskałam.
-O właśnie Jestem Rose a to Oliwia. Uprzedzając jestem w połowie Brytyjką.-uśmiechnęła się brunetka i popatrzyła na drugą dziewczynę. 
-Jestem Mar, blond czupryna to Niall, w okularach, Marcel,  ten z mopem na głowie Harry, ta druga to Acacia, ciemno włosy to Zayn, tamten niebieskooki to Louis, a ten ostatni to Liam. O czekajcie. Na chwilę muszę wyjść.- wstałam z fotela i pokierowałam się na zewnątrz. Wyczułam w pobliżu kamień losy. Rozejrzałam się do okoła siebie, a gdy nikogo nie zauważyłam rozłożyłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze. Szybko rozejrzałam do okoła i zobaczyłam ten charakterystyczny dla aniołów stróżów "kamień" on jest wyznacznikiem miejsca gdzie możemy coś zrobić. Podleciałam na miejsce. Chodnikiem szła jakaś dziewczyna z psem a niedaleko przed nią był chłopak. Mogę skrzyżować ich drogi. I to zrobię. Pies pociągnął ją trochę mocniej i wpadła na blondyna z brązowymi oczami. Misja wykonana... Czy coś. Ponownie wzbiłam się w powietrze i wróciłam do naszego domu, ukryłam skrzydła oraz weszłam do domu ponownie klepając na fotel, ale tym razem na kolana Horan'a.
-To co? Gramy w coś?- zapytałam miejąc już w głowie w co moglibyśmy pograć.
-Butelka?- zapytał Louis.
-Zbyt klasycznie kochany. Mam w pokoju kartki z pytaniami, weźmiemy je i wsadzimy do miski, za pomocą Matley'a będziemy wybierać osobę losującą, a ona natomiast może zadać pytanie komu tylko chce. Będzie?-zapytałam na co pokiwali głowami, a ja popędziłam na górę po pytania. Szybko je znalazłam oraz popędziłam po miskę na nie. Szybko je wsypałam do pojemnika i po drodze zgarnęłam jeszcze kociaka. O luju jak my je wykorzystujemy.
Wpadłam do salonu położyłam na środku miskę, a Matley'a położyłam na posadzkę, on dobrze wiedział co ma zrobić. Od razu prawie powędrował do Marcel'a. Chłopak szybko wziął karteczkę i ją przeczytał.
-Ładny charakter pisma. Ale wracając. Ulubiony gatunek muzyki Rose.- powiedział wpatrując się w brunetkę.
-Rock.- po chwili zastanowienia od powiedziała. Kolejną osobą była Oliwia, a ona zadawała pytanie Zayn'owi.
-Ulubiony sport.- zapytała a bardziej oznajmiła blondynka.
-Nożna.- westchnął kontynuując rozmowę z Payne'm.
*one hour later*
Z pytań w końcu zrezygnowaliśmy i zajęliśmy się telewizją.To znaczy kawałek z nas bo kilka jednostek poszło do swoich pokoi dalej się opitalać. Dziewczyny wróciły do siebie, Rose mieszka na lewo a Oliwia na przeciwko jak się okazało. Chyba czas spać jutro kolejny dzień w szkole, kolejny dzień nauki lub spania jak kto woli.Z turlałam się z kanapy i popełzłam na piętro do łazienki. Dobrą chwilę tam spędziłam, umyłam się, zęby, a włosy spięłam w wysoki kucyk. Ubrałam piżamę i wpadłam do łóżka.
*Acacia*
O kurde. Czy ja nie znajdę niczego do jedzenia?! Przeszukałam już chyba wszystko!
-Aca głodna jesteś?- usłyszałam za sobą głos blond kreatury która zawsze mnie ubiegała w kuchni.
-Nie Horan, ja tylko rozpaczliwie szukam jedzenia.- oznajmiłam odwracając się do blondyna twarzą. W ręce miał talerz z kanapkami, czy ja patrzyłam do lodówki? A już wiem czemu nie przecie tam Lucyfer siedzi.
-Dać ci trochę kanapek?- zapytał na co nawet nie trzeba było odpowiedzi, zabrałam dwie kanapki z talerza i rozsiadłam się by je pochłonąć jak czarna dziura cokolwiek co ona tam wchłania.
-Dzięki Niall.-powiedziałam z pełną buzią a on tylko kiwnął głową w odpowiedzi.
Do kuchni wlazła ledwo żywa Mar i otworzyła lodówkę, wyjęła mleko i pingwina, otworzyła drzwiczki od zamrażalki wepchała tam swojego Lucka. Wyciągnęła miskę, płatki i łyżkę po czym zrobiła mleko z płatkami. (Pamiętajmy o kolejności ;) Najpierw mleko później płatki, przy najmniej tak robi Mar xD) Powoli zaczęła jeść razem z nami, zero rozmów tylko chrup, chrup, chrup jak kolana Harry'ego. Za niedługo znowu szkoła yay... Nie.
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
Hey skarby :) Postanowiłam wam dodać rozdział na święta, świeżo przed moim wyjazdem do babci :) Wesolutkich Świąt jeszcze raz i mam nadzieje że się wam podoba rozdział :)
~Merry :*