Z dedykacją dla Karolinaxxxx3
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
*Mara*
Gdy się obudziłam poczułam zapach męskich perfum. Tylko skąd do diaska się one znalazły w moim łóżku? Idiotko przecież śpisz z Louis'em. Co?! Otworzyłam gwałtownie oczy. Mój nos praktycznie dotykał jego torsu. Louis szczelnie objął mnie ramionami co wiązało się z tym że nie wydostanę się z nich dopóki Lou się nie obudzi. No to zostało mi gapienie się jak sroka w kość w Louis'a. Nie narzekam przy najmniej widoki mam ładne. Ale cóż nie mam pojęcia która godzina... Jest 6:23. A zajęcia masz o ósmej i na samym początku dwie lekcje latania. O nie... To znaczy kocham latać ale nasz nauczyciel nas wszystkich nie cierpi. O Loui się chyba budzi. Zadarłam głowę lekko do góry i napotkałam jego lekko przymknięte oczy.
- Hey. - przywitałam chłopaka, a on posłał mi śliczny uśmiech.
- No hey. Wyspałaś się?- zapytał szatyn uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Tak ale myśl o dwóch lekcjach latania mnie dobija. - od powiedziałam .
- Kolejna lekcja z tym gościem? Kto w ogóle wymyślił by dać na to stanowisko czarnego który nie przepada za białymi? Ty masz jeszcze pewien luz bo jednak jesteś i im i nam potrzebna.- zakończył swój monolog błękitnooki. Miał racje i to wielką racje.
-Masz wielką racje ale chciałabym choć na chwilę zniknąć, dość ciężko jest być tym "kluczem". Wiesz taki Styles się do ciebie przyczepi i nie ma się jak od niego uwolnić...- powiedziałam i wyszłam z łóżka kierując się w stronę łazienki.
* Harry*
No i kolejny dzień do zmarnowania go na planach jak przybliżyć się do Mar. Chyba mam pomysł! Cholera to może się udać... Szybko wpadłem do łazienki, od haczyłem wszystkie czynności i przebrałem się. Cóż miałem cały pokój na własność, a po lekcjach muszę wpaść do siostry. Popędziłem na zajęcia z latania z tym starym dziadem który mnie nie cierpi. Szybko leciałem przez korytarz prowadzący na boisko i od razu ustawiłem się w szeregu.
- Dziś zrobię wam luźną lekcję i zagracie sobie w siatkówkę, z tym wyjątkiem że gracie na wysokości 80 metrów.- zaśmiał się rzucając w nas piłką. Tego gościa do końca powaliło?! Popędził nas a my wlecieliśmy na odpowiednią wysokość i graliśmy.Dostałem podanie od chłopaków więc przebiłem przez siatkę, i zgarnąłem punkt. Liam poleciał za piłką i po chwili wrócił więc kontynuowaliśmy grę.
***
Jeszcze kilka minut i jestem na miejscu. Mam tylko nadzieje że wszystko pójdzie tak jak to planowałem. Byłem już prawię przed domem Gem. Wszedłem bez pytania i pukania do jej domu.- Gemma! Nie przywitasz się ze mną?- zapytałem siostry.
- Hazz? Jak ja cię dawno nie widziałam.- przytuliła mnie.
- Cóż nie wpadłem na herbatkę mam do ciebie wielką prośbę.- wy powiedziałem czekając na jej reakcje.
- Czego potrzeba?- zapytała po chwili.
- Trzeba by było zmienić mnie w kogoś innego. Najlepiej w anioła.- zaśmiałem się.
- Czyli wybielamy skrzydełka co?- zaśmiała się i powędrowała do swojej pracowni. Podążyłem za nią i stanąłem na środku. Gem wyjęła z szafki wybielacz, żel do włosów, kujonki i jakieś ciuchy.
- Zaraz zmienię twój wygląd ale to ty załatwiasz sprawy z papierami.- wy powiedziała zakładając mi na nos okulary.
- Jasne, w prawdzie już wszystko załatwione.- powiedziałem, a siostra zajęła się moim wyglądem. Zaczęła od wybielenia skrzydeł, później fryzura i wręczyła mi ubrania, więc się w nie przebrałem. Wyglądałem jak kujon, ale przy najmniej mam teraz większe szanse.
*Mar*
Siedziałam w pokoju sama jak palec... Aca wyszła gdzieś a ja tu zdycham z nudy. Gdy ktoś wpadł do pokoju aż się wzdrygnęłam. W pokoju stał wysoki chłopak w okularach.
- Co tu robisz? - zapytałam lekko przerażonego chłopaka. Gdy to usłyszał szybko się odwrócił i odetchną z ulgą.
- Cześć jestem M-Marcel. Uciekałem przed jakimś Brad'em a gdy go zgubiłem chciałem się ukryć.- Wytłumaczył. Czyli Marcel...
- Hey jestem Mar. Nowy co?- zapytałam próbując by nie spinał się tak bardzo.
- Niestety.- od powiedział i usiadł obok mnie.
-W sumie mogłabym ci pomóc.- zaśmiałam się.- Może oprowadzę cię po szkolę co?- zapytałam z uśmiechem.
- Na prawdę? Nie chcę ci narobić niepotrzebnego obciachu. W końcu byłabyś widziana z nowym i do tego kujonem.- spuścił głowę.
- Pff w nosie mam co o mnie powiedzą, niech sobie gadają ja tam wolę pomóc ci.- posłałam mu uśmiech.
- Bardzo ci dziękuje.- powiedział z uśmiechem. Awww on ma takie słodziuchne dołeczki. Nie przypomina ci on kogoś? Coś mi tu śmierdzi... Daj spokój przecież statystycznie jest przy najmniej 3 osoby które wyglądają jak ty. Skąd to wiesz? Pff powiem ci kiedy indziej... Wyszliśmy z pokoju i podeszliśmy do szkoły.
- Oto nasza piękna szkoła, spędzamy w niej najlepiej czas.- zaczęłam mówić głosem jakiejś przesłodzonej laluni, po czym wybuchłam śmiechem zwracając na siebie uwagę kilku aniołów.
-Szalona jesteś.- zaśmiał się.
- Zawszę i wszędzie Marcel.- zaśmiałam się. Weszliśmy na korytarz i powoli kroczyliśmy opowiadając o sobie i pokazując kolejne sale lekcyjne.
*Harry*
Po zwiedzaniu TAA odprowadziłem Mar do jej pokoju i sam wróciłem do swojego.
- O widzę że już się rozgościłeś braciszku.- zaśmiałem się.
- Hahhaahah Harry? Kto cię tak skrzywdził?- mówił przez śmiech bliźniak.
- Na potrzeby planu muszę tak wyglądać. Pamiętaj teraz jestem Marcel, a ty Harry.- powiedziałem do Ed'a.
- Nie ma sprawy, czyli już od jutra mogę nękać tą dziewczynę?- zapytał.
- Nawet teraz możesz do niej iść.- powiedziałem ściągając zerówki i mierzwiąc włosy.
- Żeby mi się jeszcze chciało.- zakpił rozkładając się na łóżku.
Postąpiłem podobnie i też położyłem się w łóżku. I teraz jak ja się przyzwyczaję do nowego stylu życia? Kim jesteś?! Lamusem czy Styles'em?! Ogarnij zada i graj! Im bardziej ją poznasz tym bliżej jesteś wygranej. Bliżej panowania nad tym gównem! Masz racje! Jestem Styles'em i ja się nie poddaje ani nic innego! I prawidłowo. Idź już spać jest już dość późno. Masz rację. Po kilku minutach już odwiedziłem krainę Morfeusza.
*Mar*
Kolejny dzień, słońce było już wysoko, zaszalałam trochę z wstawaniem. Ale jak jest wolne od szkoły to sobie dłużej po śpię. Podeszłam do łazienki, zakluczyłam ją i weszłam pod prysznic, umyłam się waniliowym płynem, a włosy potraktowałam szamponem z zielonej herbaty. Opłukałam się z całej piany i wyszłam trzepocąc skrzydłami by lekko oschły. Ubrałam się w bieliznę i podeszłam do lustra to co zobaczyłam przeraziło mnie totalnie...
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_
Heyyyy :D Mam nadzieję że mnie nie zamordujecie że skończyłam w takim miejscu, chciałam by wyszło trochę bardziej tajemniczo xD Jest przyzwoicie długi i mam nadzieję że ciekawy :) Cóż trochę się dzieje co? Brat bliźniak Harry'ego, Edward i metamorfoza w Marcela :3 Oj namieszałam, namieszałam...
~Merry :P
Oj namieszałaś namieszałaś nie ma co hahahaah eji to genialnie, to wymyśliłaś i opisałaś... teraz to już się wkręciłam na maksa wkręciłam w tą historię.
OdpowiedzUsuńHarry to Marcel, ED to Harry, ahahyaha nie no zajebiście.. pewnie będzie dużo śmiesznych sytuacji...Ej a tak w ogóle to te podświadomości, czy tam głosy rozsądku u bohaterów to wymiatają na całej linii... kocham te głosy.. te konwersacje są zabawne i wprowadzają mnie w dobry nastrój.
A no i najważniejsze z tego wszystkiego, to ja się pytam czego ona się tak przeraziła ? :Dnie mogę się doczekać, by się dowiedzieć. I wcale mnie mam ci za złe, że przerwałaś w takim momencie,sama wiesz, ze ja też tak robię... ale to tylko buduje napięcie i cieszy czytelników, a przynajmniej mnie.
No nic, ja kończę, bo boli mnie głowa troszkę..
Pozdrawiam i życzę weny
xoxo
A i BARDZO dziękuję za dedykacje :)
Trochę się pogubiłam ale to nic xDDD. Rozdział super. <3. Wpadnij do mnie : http:// www.history-of-suffering.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWidzę że Harry nie próżnuje...
OdpowiedzUsuń